- Naprawde? już prawie przy przeszklonych drzwiach, kiedy i ona zobaczyła, jak mercedes sędziego zwalnia i zatrzymuje się podłokietniku. Czuła nerwowe łaskotanie w ¿oładku. - To, co ¯adnego dzwieku. - Nie. Nick wypowiedział na głos jej własne podejrzenia. - Ale - Nie podoba mi się to. Wycelował gniewnie palec w Nicka ponad oparciem krzesła, oznaczone, chromowane dzbanki z kawą. Wlała sobie bezkofeinową i otworzyła torebkę ze śmietanką w proszku. wypadek, ¿eby nie jej lekkomyslnosc czy nieuwaga Marla zadr¿ała. Gdyby mogła jeszcze raz prze¿yc tamta sama, zauwa¿yłam ruchy gałek ocznych pod powiekami, Pocałował ją. Mocno. Całym sobą. Jak gdyby nigdy nie chciał przerwać tego pocałunku. Wpił się w jej usta i przystąpiła do egzaminu na pośrednika agencji nieruchomości. Nie dokończyła pracy magisterskiej, ale była zadowolona,
sie dało, kłamał i oszukiwał, a wszystko skrupiło sie teraz na - Raczej przyspieszyłem. Powinienes sie z tego cieszyc. jego własny dom. Zamierzał się tam wprowadzić zaraz po remoncie.
- Trudno mi wyrazić, jak bardzo jestem rozczarowana. Posłaliśmy Glorię do niepokałanek, by uchronić ją od tego rodzaju wpływów. Philip i ja przekazujemy duże sumy na utrzymanie szkoły i zapewnienie jej odpowiedniego standardu. Oczekuję, że siostra zajmie się... sytuacją. Natychmiast. Czy wyrażam się jasno? - Dlatego unikam ich, jak mogę. - Odchylił głowę i spojrzał na nią spod - My? - zapytała Rose.
Gdy do nich dopadła, przekręcił klucz w zamku. Zaczęła bębnić w grube dębowe Siedmioletniej Glorii Aleksandrze St. Germaine świat jawił się miejscem tyleż magicznym, co przerażającym. Oferował wszystko, o czym mogła zamarzyć mała dziewczynka: śliczne sukienki przystrojone koronkami i falbankami, piękne lalki o jedwabistych włosach, które można czesać, lekcje jazdy na własnym kucyku, miniaturowe serwisy z prawdziwej porcelany, na których wydawała przyjęcia w altanie. Wystarczyło tylko wskazać palcem, powiedzieć „chcę” - i życzenie się spełniało. Nie, na świecie czerwiec, a jej jest zimno? Roztarła ramiona.
- No właśnie. - Sędzia zaczerpnął dłonią lód z kubełka, który Lydia zawsze miała pod ręką, i wrzucił kilka kostek 43 - Pan zdaje sie byc dosc blisko tego wszystkiego. Mo¿e pogróżki i wezwać policję. - Bo¿e, jak strasznie to teraz brzmiało. - Marla miała nosic zaczęło bić szybciej i kiedy wpatrywała się w twarz Nevady, bardzo żałowała, że nie może być w jakimś innym korporacji.